Druga czesc OSS117 gorsza ale nie tyle już drwiąca z Bonda ile z samego siebie.
Szatkowany ekran bardzo malowniczy. Kolory ładne ładne. Znowu nutka nazizmu. Tak jak
główny bohater, film jest albo niesamowicie głupi, albo niesamowicie przemyślny. Kończy
się jak pierwsza część SPOILER!!! fajerwerkami i pocałunkiem. Na koniec zdjęcia
nieporadne niezmiennego kobieciarza. Cóż, mimo że słaby, to uwielbiam szatkowanie
ekranu, dlatego nie zetnę go aż tak niską oceną, bo jak mam niedocenić tego, że film sam
śmieje się ze swoich dwcipów a i dostrzega słabość swojego dowcipu.