Mam pytanie. Czy dobrze zrozumiałem zakończenie? Odniosłem wrażenie, że cała ta historia
rozegrała się w głowie nauczyciela, który pogrążając się coraz bardziej w swoim
wyimaginowanym świecie podsunął Rafie testy egzaminacyjne i tak naprawdę sam pisał te
kartki c.d.n., również tę, którą na końcu znalazła jego żona (jej zdradę tez sobie wyobraził -
zresztą w ogóle razi w tym filmie, że dwie dorosłe kobiety uległy chłopcu, to też jakby nierealne).
Jak przyjrzeć się filmowi, to widzimy zjawisko podobne do thrillera "Sekretne okno" - pozornie
niewiele znaczące elementy realnej rzeczywistości (przedmioty, obrazy, wypowiedzi) posłużyły
choremu człowiekowi do zbudowania skomplikowanej historii. W sumie jedyny moment, kiedy
ktoś zwraca nauczycielowi uwagę, że zbyt długo przesiaduje z Claudem to scena krótkiej
rozmowy z dyrektorem - to przecież mógł sobie wyimaginować. Taki uczeń rzeczywiście istniał
w tej klasie i szkole, ale zupełnie przypadkowo stał się centrum schizofrenicznego świata
wymyślonego przez nauczyciela.
Ciekawa interpretacja, rzuciłeś na film nowe światło, przynajmniej dla mnie. Sama nadal szukam drogi do zrozumienia tego filmu, bo jestem świeżo po seansie. Mam wrażenie, że trochę nad tym pogłówkuję, bo film nie jest prostolinijny. I uważam, że to właśnie jego największa zaleta.
I jeszcze ten instytut, w którym na końcu widzimy nauczyciela... To dom opieki, a może szpital? W każdym razie w oknach, które widzi, ci ludzie też nie wydają się realni. Niepokojące jest to, że chyba wszyscy widzowie filmu zapamiętują to okno, w którym ktoś zastrzelił całą swoją rodzinę. Pomysły odnośnie zakończenia historii Rafy (np. samobójstwo) też sugerowałyby, że w swojej chorobie pan Germain szedł coraz dalej i dalej w stronę zbrodni...
Tłumaczyłam sobie ten film w podobny sposób. Tyle, że w nauczycielu nie widziałam schizofrenika, tylko po prostu pisarza zmagającego się z bohaterem swojej powieści. Historia, którą kontynuował stawała się coraz ważniejszą częścią jego życia, aż w końcu doprowadziła do rozpadu jego małżeństwa i utraty pracy. Nie wiem dlaczego, ale szczególnie w ostatniej scenie miałam wrażenie, że Claude jest nierzeczywisty. Z resztą wydaje mi się, że żona nauczyciela jak zobaczyła Claude'a po raz pierwszy powiedziała, że wygląda zupełnie jak jej mąż w tym wieku. A pisarze często tworzą bohaterów podobnych do nich samych. Ale sama nie wiem, może na siłę szukam głębszego sensu :)
Fascynująca interpretacja. Widzieć autora i bohatera jego powieści w sporze o racje. Szczególnie, że z taką łatwością uczeń/postać pod wpływem krytyki zmienia finał kolejnych rozdziałów i swoją rolę w nich. Do tego - wydaje się mało realne, że uczestnicząca w całej akcji i rozumiejąca wszystko żona nauczyciela odchodzi pod wpływem jednej wizyty Clauda (w końcu zna jego umiejętności manipulacyjne). Dla mnie ogólnie film zabawny i otwierający na dyskusję, którego wreszcie głównym tematem nie jest sama historia, ale tryb jej powstawania. Bardzo udany wieczór w kinie:)
Mnie się wydawało, że obie historie pisał Claude, a Germain pomagał mu dając wskazówki już będąc w tym zakładzie. A sytuacje w oknach w zakończeniu są potencjalnymi tematami nowych historii, które będą wymyślać razem. A jeszcze mnie zafascynował wątek pierwszej i jedynej chyba powieści Germain'a "Dziecko burzy". Leżąc w domu Rafy czy też wyobrażając to sobie, Claude mówił właśnie o zachowaniu dziecka w czasie burzy. A może cała ta historia to była druga powieść Germain'a. Lubię filmy, w których każdy znajdzie coś dla siebie i każdy coś innego. Jest wtedy o czym porozmawiać i pospierać się.... :)
moim zdaniem za bardzo cie ponioslo..byly momenty wymaginowane ale ogolnie moim zdaniem ta historia wogole nie rozegrala sie w glowie nauczyciela..