Film zły nie jest,ale ogląda się bez jakichkolwiek emocji.Jest w tym filmie kilka ciekawszych momentów,ale można je policzyć na palcach jednej ręki.Jedna scena mi zapadła w pamięć - ta z odbijaniem zakładnika przy kawałku który kiedyś śpiewała M.Carey.Główny minus w tym filmie to sceny komediowe,totalnie nie moje poczucie humoru,mnie zamiast śmieszyć to irytowały.Tak na marginesie ten film to podobno na podstawie pamiętników,ale jak tak ma wyglądać zawód reportera wojennego,czyli "chlanie,ćpanie i bzykanie się z innymi" to pan Milewicz przewraca się w grobie.Podsumowując ten film to ani dramat,ani komedia,zobaczyć można,ale szału nie ma.
Zawód reportera to jedno a czas wolny reportera to drugie. Gdyby po pracy mieli się modlić i płakać do poduszki, to nikt by tych reportaży nie robił.
Nie zrozumiałeś filmu.
To nie jest „zwykła” komedia do rechotania na wersalce.
To film z przesłaniem i morałem opowiedziany na wesoło.
Np. scena ze studnią niszczoną przez niby talibów, a tak naprawdę przez miejscowe kobiety mówi, że nie trzeba uszczęśliwiać ludzi na siłę. Nie patrzmy na świat naszymi oczami i nie róbmy czegoś tylko dlatego, że nam się wydaje iż pomagamy a tak naprawdę szkodzimy.