Niby dokument, niby autentyczne zdjęcia i bohaterowie, ale nic nie czułem podczas oglądania tego filmu. Coś mi w nim nie grało i w ogóle nie poczułem dramaturgii całej sytuacji.
Taki luźny filmik o wojence.
"...ten film... padają w nim mocne słowa i pokazane są sceny bitewne, których pewnie widzowie nie powinni oglądać..." - cytat z początku filmu.
Już na samym początku jaja sobie z widza zaczęli robić :)
Też tak miałem. Wydaję mi się, że to przez niemożność zżycia się z bohaterami. Tak naprawdę film ich nam nie przedstawia. Nie wiedząc kim są, jakie prowadzą życie poza wojną, trudniej nam się o nich bać. Ja odczuwałem takie same emocje, jak podczas wydania wiadomości. Było mi przykro, że komuś się dzieje krzywda, ale po chwili mnie to nie dotyczyło.