Nie rozumiem, obniżyłaś ocenę dlatego, że jakiś dupek źle przetłumaczył tytuł?

"Napisałam : "Największy minus właśnie za niego", a nie jedyny minus. Choć oglądałam ten film dawno, to wciąż mam go na dysku i jestem pewna, że do niego wrócę. Dziś nie pamiętam, co jeszcze nie przypadło mi do gustu. Wiem tylko, że wtedy tytuł mnie poraził. Wiem też, że zwykle zaraz po obejrzeniu filmu, jeśli naprawdę mi się spodoba, daję wysoką ocenę. Ocenę, która po kilku miesiącach - na chłodno - zaczyna mnie zastanawiać. Przy tym filmie jednak jestem całkowicie pewna, że oceny nie zawyżyłam, choć film naprawdę mi się podobał. I mimo, że od obejrzenia go minęło sporo czasu, wciąż pamiętam fabułę i przesłanie tego filmu - które według mnie jest w nim najlepsze.

Meryl i Robert ( z przewagą na Meryl) ratują ten film, Tom jak zwykle wszystko spieprza (nie chciałam używać tego słowa, ale innym nie mogę tego określić). Jednak całkowicie zgadzam się, co do przesłania, bardzo mocno trafia... W sumie podobał mi się, oryginalny tytuł jest świetny... I dlatego u mnie, głównie ze względu na Meryl i Roberta, pomijając kwestię polskiego tytułu ( w końcu to nie wina aktorów i całej ekipy, że mamy tak beznadziejnych tłumaczy, jeśli w ogóle można ich nimi nazwać) "Lion and Lambs" dostaje mocne 7/10

Tak na marginesie to tylul brzmi "Lions for Lambs" a nie LION AND LAMBS ... i slowa te przytaczane sa w rozmowe wykladowcy ze studentem ...