Zaczne od tego, ze nie rozumiem jak ten film moze sie dluzyc. Zaskoczyła mnie koncowka, tylko z tego powodu, ze ani razu nie spojrzałem na zegarek i myslałem, że jeszcze godzina filmu!

Ten film to propaganda, owszem. Redford sie odkrywa, grana przez niego postać idealnie wyraza wartości jakie chce przekazać on sam, jako reżyser. Tak więc kwestię wojny, dylematy moralne obserwujemy z róznych płaszczyzn i wtedy do nas dociera mnogość punktów widzenia! Zdolny buntownik, profesor, dziennikarka walcząca ze swym sumieniem i bądź co bąź zawodem, kongresman chcący naprawić błędy/dostać się do Białego Domu (?) oraz dwóch młodych żołnierzy chcących ulepszać kraj z poziomu helikoptera bojowego i z karabinem w rękach, nie za biurkiem...

Ocena ogólna zdecydowanie za niska, ode mnie 8/10.